Zgadza się,
pobyt w Krakowie dobiegł końca, w zasadzie już 2 tygodnie temu, a ja byłem zbyt zajęty, żeby tutaj o tym napisać. Od początku listopada do końca sierpnia, całe 10 miesięcy poza domem.
Wypadałoby cokolwiek podsumować. Paulina gdy przybyła do Krakowa nie umiała usiedzieć nawet kilku sekund. Posadzona, przewracała się jak drewniana figurka. Pod koniec pobytu udawało jej się siedzieć, jedynie z podpartymi nogami, bez podparcia pleców czy boków, przez dobre kilka minut. Prawy bark wrócił mniej więcej na swoje miejsce, sylwetka Pauliny, chociaż z widoczną,pogłebioną wypadkiem skoliozą, nie jest już tak nienaturalnie wygięta. Ręce wydają się dużo sprawniejsze, trochę poprawiły się dłonie, zmniejszył się przeprost palca wskazującego. Paulinie lepiej idzie chwytanie.
Nieźle idzie wstawanie. Wcześniej trzeba było dźwignąć Paulinę do góry, aż do wyprostu kolan. Teraz, podtrzymywana, jest w zasadzie zdolna podźwignąć się do wyprostu sama. Nie jest w stanie utrzymać się na nogach bez pomocy, trzeba ją prostować, pilnować kolan, stóp, bioder, ale widać, że mięśnie nóg odzyskały siłę.
Pod koniec pobytu, czasami, gdy Paula była w naprawdę dobrej formie, rozluźniona, skoncentrowana, udawało się z nią robić rzeczy wprost nieprawdopodobne:
Tutaj udało się Maćkowi, z pomocą Taty, ustawić Paulinę przy drabinkach, stabilizując nogi i odpowiednio układając ręce. Postała tak chwilę i chyba dotarło do niej, że ma naprawdę wiele siły, żeby walczyć ze swoją słabością. Jednak takie dni jak tamten zdarzają się nadal dość rzadko, a drobne zwycięstwa pozostają w cieniu codziennych problemów i zmagań. Oby ta proporcja w końcu się odwróciła.
Dziękujemy Michałowi i Maćkowi z Fizjo-Center za świetną terapię i co najważniejsze za wspaniałe efekty.
Przy okazji polecamy ich profil na Facebooku: http://www.facebook.com/fizjocenterkrakow