Mija dopiero trzeci dzień pobytu Pauliny w Białymstoku a ciekawych wiadomości całkiem sporo.
Zacznijmy od EEG. Badanie odbyło się dziś rano i nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Chyba znaczy to, że wystąpienie padaczki jest bardzo mało prawdopodobne. Nie wiem co teraz z dawką leków przeciwpadaczkowych, być może zostanie zmniejszona.
Rozpoczęła się rehabilitacja. Pionizacja nie wypadła najlepiej z powodu koślawych nóżek Pauliny.
I tu przychodzą z pomocą tytułowe jadowite kiełbasy. Paulina ma zaplanowane zastrzyki z botuliny, czyli jadu kiełbasianego. Jest to niezwykle silna trucizna porażająca nerwy i mięśnie. Znana jest lepiej jako Botox, czyli środek, który wstrzykują sobie pod skórę znani i mniej znani, aby zachować młody wygląd.
Trucizna ma zmniejszyć napięcie mięśni, aby zwiększyć ruchliwośc kończyn i ułatwić i przyspieszyć rehabilitację.
Paulina oczekuje na zabieg, który odbędzie się lada dzień, jak tylko specyfik dotrze do szpitala.
Trzymajcie kciuki.
PS: Do Białegostoku wybieram się w niedzielę, zatem na jakiekolwiek zdjęcia i relacje z pierwszej ręki będziecie musieli poczekać jeszcze kilka dni.